6. Dobrze że ona nadal wierzy w coś innego...
Wreszcie piątek! Upragniony dzień każdego ucznia. Nieważne czy to 1 klasa podstawówki, gimnazjum, czy liceum... Każdy cieszy się jak zaczyna się weekend- wolnośc!!! Każdy miał genialny humor.
Całe roześmiane i rozgadane szły w kierunku szkoły Alex z Juliett. Alex była tak podniecona wczorajszymy zdarzeniami, że aż nie dopuszczała Juliett do głosu. Musiała z siebie wykrztusic to co jej leżało na sercu. A leżało jej bardzo dużo. Nie myślała żeby przestac... Juliett która z reguły nie jest dobrym słuchaczem przerwała jej krótkim:
- Co było zadane z matmy?
- Nie wiem...
I dalej zaczęła nawijac o Louisie. Weszły do szkoły- nawijała, w szatni- nawijała, szły pod klasę- nawijała. Dopiero Juliett wyparowując jak zwykle z nie takim stwierdzeniem lub pytaniem zapytała się wparowując Alex w słowo:
- Czyli ci się już John nie podoba...?
- Yyyy... No nie...
- A mówiłaś że "on jest przecież najfajniejszy i sie w nim zakochałaś"
- Oj tam...
I dzięki tej uwadze Alex przestała na chwilę gadac. Pogrążyła się w swoich myślach.
W pewnej chwili na górę weszła Jennifer w objęciach Paula. Przeszła specjalnie obok Juliett z lekkim uśmieszkiem i stwierdzeniem " słucham, kotku?". Nie wiadomo dlczego Julia się tym TAK przejęła. Popsuł się jej humor i nie poprawił go nawet fakt że przyszedł Matthew.
- Hej, co taka smutna?
- A nic- wymuszała z siebie normalny ton głosu- wiesz co... ja... ja... ja muszę iśc do... no... TOALETY!!! Sorcia...
- Spoko...
Nie wychodziła z niej aż do dzwonka. Tam zaczęła sobie cichutko szlochac. " Co ona ma czego ja nie mam?!"- ta myśl nie dawała jej spokoju. Wraz z dzwonkiem, otarła łzy i wyszła. Pod salą zauważył ją ZNOWU tylko "Matt" i powtórzył pytanie:
- Co się stało...?
- Nie nic... Ja ja... ja po prostu- i w tym momencie wparowała w słowo polonista.
- Ustawic się!
" Może to nawet lepiej..." rozmyslała Juliett.
Emily całą lekcję "wymieniała poglądy" Z Liamem, co według Alex wyglądało jakby się kłócili. Jednak nie była to kłótnia. Sprzeczali się gdzie jutro iśc.
Z kolei Alex była już umówiona z Louisem. Mieli iśc do kina na jakiś horror. Oboje lubili horrory. Alex najbardziej te z duchami, a Louis te z zabójstwami. Ale wybrali połączenie tego i tego...
Natomiast Jennifer "głaskała" Paula po udzie. Widac było że patrzy kątem oka na Juliett, zapłakaną dziewczynkę w kitce, siedzącej obok Alex. Nawet polonistka nie pytała dzisiaj Julii, bo widziała że cos jest nie tak, a trzeba było przeznac że to dobra kobieta, ale tylko wtedy kiedy ma dobry humor. Wracając do Julii, zamiast notatki z lekcji miała całą stronę zapisaną w serduszkach, złamanych sercach, napisach love... Alex spojrzała na Juliett. Miała szczerze dosyc jej rozterek miłosnych, ale jako jej przyjaciółka musiała to znosic... no więc zapytała:
- Ej, co jest?
- Ja ci to opowiem. Tylko gdzieś indziej!
- To może zakupy?!
- Nie jestem w nastro...
- No chodź nie stękaj!
- No ale...
- Bo się obrażę.
- Ok- i lekko się uśmiechnęła.
Na przerwie Emily wciąż kłóciła się z Liamem. Decyzja zapadła! Nie ida do kina, tylko... do jego domu. Ma podobnież jakąś niespodziankę dla niej. Emily przyszły przez myśl zaręczyny, po czym stuknęła się w czoło i poszła pod salę nr 38.
Niespotykanym zjawiskiem było również spotkanie Alex z otworzonymi ustami stojącą na korytarzu. Nie trwało to długo, może z 5 sek., a przyczyna był John trzymający Jennifer za pupę. Alex nie wiedziała dokońca, czy jej jest niedobrze, czy jest jej żal głupiej Jennifer. W tym momencie przypomniała sobie że przecież się z nią przyjaźni... Stała tak na środku korytarza, wpatrzona w nich jak w obrazek. Z transu wyrwał ją Louis.
- A ty gdzie się tam tak patrzysz???
- hę? A nie! Nieważne! Chodź już!
- Ok. Chcesz się dzisiaj spotkac, mam do ciebie bardzo ważne pytanie...
- No...
- No ale to na spotkaniu...
- Ale umówiliśmy się jutro, a ja dzisiaj idę z Juliett na zakupy.
- No ok... To sobota. O 17. Przyjdę po ciebie. Może pod spożywczakiem. Potem pójdziemy do kina, ok?
- Ok...- uśmiechnęła sie i poszła.
7. Na zakupy czas!
Dziewczyny umówiły się w galerii pod kawiarnią "caffka" o 17. Alex czekała, Juliett nieco się spóźniła, ale tylko 5 minut. Alex miała świetny humor, Julia trochę gorszy. Alex postanowiła że najpierw pochodzą po sklepach, potem się wygadają ( głównie chodziło żeby Juliett miała lepszy humor). Zaczęły od House'a. Alex kupiła sobie tam koszulę, taką w kratkę- Juliett się nie podobała, gdy Alex ją mierzyła Julia kręciła nosem, ale to Alex zadecydowała że tak. Trzeba pamiętac, że Juliett ma nieco inny styl.
Następnym sklepem okazał się H&M. Tutaj z kolei buszowała Juliett. Kupiła sukienkę, dwie bluzki, bluzę, stanik i buty. Gdy podeszła do kasy i usłyszała rachunek ponad 500 zł nie zrobiło to na niej wrażenia, inaczej było z Alex, która dostała oczy jak pięciozłotówki i dodała tylko krótkie "aha...". Gorzej zaczęło się po wyjściu ze sklepu. Wtedy zaczęła się produkowac, że ma jakąś kartę na zniżki w sklepach, że wyprodukowanie bluzki kosztuje 1 dolara ITP. Juliett nie chciała sobie popsuc humoru, więc dodała tylko krótkie "aha..." i zaproponowała że może już pójdą na tą kawę... Alex zgodziła się. Usiadły przy stoliczku w kącie, co Juliett baaaardzo odpowiadało.
- No to gadaj, czemu dzisiaj płakałaś...?
- No bo Paul ma dziewczynę...
- Dzieńdobry, poprosimy dwie kawy latte. Dziękuję- Alex złożyła zamówienie kelnerowi- Myślałam że ci się już nie podoba...
- No ja sama nie wiem... Wydaje mi się że zainteresowałam się Matthew tylko na złośc Paulowi... A teraz coś czuję do Paula.
W tym momencie Juliett poczuła wibracje w kieszeni spodni. To był SMS ;)
" Chcesz iśc jutro na 17 na kręgle?"
Juliett przeczytała esa na głos.
- No pewnie że chcesz!!- żywo powiedziała Alex- Pisz że pewnie że tak ;)
-Proszę- kelner podał kawy
- Uwielbiam latte. Ej, Juliett co ty się tam tak uśmiechasz??!!
- A nic nic... Czyli umówiłaś się jutro z Louisem?
- Tak i nie zmieniaj tematu!
Dziewczyny siedziały przy stoliku ponad 2 godziny gadając o wszystkim i o niczym. Sprzeczały się o trafnośc kupna koszuli w kratę i sukienki Juliett. Alex zadecydowała też za Julię w sprawie Paula:
- Daj sobie z nim luzu! On jest czop!
- No może...- Juliett nie była jednak przekonana...- jeśli już nic nie mogę zdziałaś z Paulem to przecież mogę się zaprzyjaźnic, nie?
- Rób jak chcesz. Patrz! - Alex spojrzała na zegarek- matko! Za 5 min mamy autobus!!!
- A następny?
- A następny jest o 2 w nocy!!
- O cholera!
Dziewczyny wstały jak oparzone. Rzuciły na blat 2 dychy i czym prędzej pobiegły! Do przystanku miały 20 min drogi! Ubierały się w biegu. Alex wyprzedzała biedną Juliett która musiała biec w 15 cm koturnach! Alex pod tym względem lepiej wybrała zakładając swoje nowiutkie conversy. To już była 13 para "consów", a Alex była z siebie bardzo dumna! Z kolei Juliett nie rozumiała po co jej aż 13 par butów tej samej firmy i tego samego kroju...Wracając do ich biegu. Juliett ledwo ustawała na koturnach, a bezduszna Alex wciąż ją poganiała. Gdy odwróciła się w stronę Julii potrąciła przypadkowo jakiegoś starszego pana, który z wielkim urazem powiedział "Matko! Dziewczyno uważaj!", Alex powiedziała "przepraszam", ale pan wciąż sobie coś gmerał pod nosem. Pzrebiegająca obok niego Juliett krzyknęła "No przecież przeprosiła! Ach to stare pokolenie". Gdy to powiedziała dostała takiego powera, że przegoniła Alex i zajęła miejsce w autobusie dla siebie i przyjaciółki. Teraz spokojnie mogły już czekac tylko na dowóz do domu.
8. Piątkowy wieczór.
Godzina 18 w domu Emily to godzina i miejsce złote! Emily rozmawiała z Jennifer. Chciała z niej wydobyc jak najwięcej na temat dziewczyn- Tiffany i Amber. Jen długo nie chciała nic powiedziec. Przekonał ją fakt że są z Emily przyjaciółkami od 1 klasy szkoły podstawowej i znają swoje wszystkie sekrety!
- Oj to są fajne dziewczyny! Tata i mama Amber są rozwiedzeni. Amber mieszka u taty! Ma taki duży dom! I własną sprzątaczkę!!!
- Aha... Poleciałaś na jej duży domek- Emily jest szczera ;)
- No co ty?! Ona jest bardzo fajna!!!
I tym sposobem Jennifer przekonywała Emily do Amber i Tiffany
Z kolei Matthew siedział "na chacie" Paula. Mieli coś oglądac, jakiś horror, ale zajęli sie gadaniem! Matthew wyraźnie dawał do zrozumienia Paulowi, że Juliett przestała się podkochiwac w Paulu, tylko że zabujała się w nim- Mat-cie. Paul był wyraźnie zazdrosny i próbował zmieniac temat... Momentami uśmiechał się sam do siebie. Było widac że coś kombinuje....
9. Sobota, godzina 17-Spotkanie Alex
Tak ja się umówili Alex czekała na Louisa pod spożywczakiem. Zresztą trudno to nazwac spotkaniem skoro czekała nie całe 10 sek. Udali się odrazu w stronę kina. Seans miał zacząc się za godzinę, ale musieli byc wcześniej aby odebrac rezerwację. Louis zajął miejsca w ostatnim rzędzie pod ścianą.
Autobus przyjechał punktualnie. Stanęli i wciąż gadając przetrawali podróż "cudownym" autobusem. Weszli do kina, podeszli do kasy. Louis odebrał rezerwację i udali się pod swoją salę. Czekali niecałe 10 min. i weszli do środka.
Film okazał się świetną komedią ROMANTYCZNĄ. W jednym momencie Alex popłakała się ze śmiechu, a Paul myślał że coś się stało i próbował się dowiedziec co... Jednak Alex smiejąc się przez łzy nie mogła nic powiedziec... Zrobiła się cała czerwona, ale w ciemnościach kina nie było tego widac.
Gdy film się skończył była 20. Louis namówił Alex na krótki spacer po pobliskim parku. Chodzili, chodzili, chodzili, a Alex wciąż nawijała o tym jak bardzo jej się ten film podoba cały czas się śmiejąc. W końcu bardzo nieśmiało Louis zaczął coś mówic:
- Cieszę się że ci się podobało... Słuchaj Alex...
Słysząc ton jego głosu Alex od razu się uspokoiła:
- Tak...?
- Jesteś bardzo fajną i ładną dziewczyną. Podobasz mi się. I ten no... Chcesz ze mną chodzic?
Alex zamurowało. Gapiła się na Louisa i zastanawiała się jak mu powiedziec "tak". W końcu ostatkiem sił powiedziała:
-Tak
I rzuciła się Louisowi na szyję! Od tej pory, byłi parą...
PS. jutro cz. 2 ;)